Sądzę, że zawiedzionych nie ma. Był ogień, może nieco za dużo basu, ale czad proprcjonalny do wagi Mioda i Frenchmana. ;) Solidny kawał dobrego grania, głównie z nowego albumu, z efektownym, ultradynamicznym "1...2..." na finał. Finał, przy którym włosy stawały dęba tu i ówdzie, a szplatki same wyłaziły z szułów. :D
Na deser dwa bisy i "Cyganeczka Zosia" z akompaniamentem gitary. Podobno gruby zakład. :)
Pyrsk ludkowie, Elien
Uzupełnienie: zdjęcia dzięki uprzejmości Kapuścioka i Bizona. Pozdro600.
2 komentarze:
E tam, lepszy był Syntetic :D
Na koncercie Miszcza byliśmy wespół dwa razy i wierz mi, że poszedłbym po raz trzeci i czwarty. Świat po tym nie jest już taki sam. :D
Prześlij komentarz