czwartek, 24 marca 2011

Woody Allen and his New Orleans Jazz Band.


Trafiła nam się okazja jak rzadko, a mianowicie wespół w zespół mieliśmy okazję zobaczyć na żywo legendę kina mocno pracującą z klarnetem, takoż cały, niczego sobie zresztą muzycznie, band. Opinie o kinie Allena są różne, podobnie jak o jego zdolnościach wirtuozerskich. Na jazzie znam(y) się średnio, konwencja nie jest nam jednak zupełnie obca. Inna sprawa, że muzycy postawili bardziej na show z dużą ilością solówek na klarnecie, puzonie, trąbce i banjo oraz kilkoma partiami wokalnymi. Paradoksalnie największe wrażenie zrobił niemal przysypiający bębniarz, który nie zważając na dynamiczne i rozbudowane dęciaki zaledwie delikatnie muskał swoje instrumentarium. I kiedy już myśleliśmy, że sprawy będą się miały ku końcowi tenże perkusista opuścił swoje miejsce, zapiął marynarkę jak należy, po czym wyśpiewał jeden z ciekawszych numerów wieczoru.
Sam Allen, już po bisie, chyba nieco kurtuazyjnie i z tylko jemu przypisanym poczuciem humoru stwierdził, że po reakcji publiczności są nieco przestraszeni ale również przyjemnie zaskoczeni. Jak widać na filmach na YT żywiołowa reakcja to zdecydowanie stały element koncertów tej kapeli.



Rzekłem,
Elien.

sobota, 19 marca 2011

Numer na dziś: Lord Tariq & Peter Gunz - Deja Vu

Whoaaaaaaa, przetrack!

Tak na marginesie, gdzieś jakbym już tyle śniegu widział... Hm... :]



Rzekłem,
Elien.

piątek, 18 marca 2011

Zarobić na Małyszu ostatni raz.


W zeszłym tygodniu dotarła do nas informacja, że nabiera rozpędu organizacja benefisu Adama Małysza w Zakopanem. Chwilę po tym organizator płakał w mediach, że COS chce 200 tysięcy pln za wynajem skoczni, choć rzekomo umawiali się na tych tysięcy raptem 18. Szef Ośrodka zaprzeczał. I tutaj refleksja pierwsza. Ca 20000 sprzedanych biletów (60, 70, 150 i 450 pln sztuka), pomoc firmy skrzydlarskiej w tym pomyśle, ogromny rozmach, a facet mówi, że przy takich przychodach stać go na niespełna 20 K. Cóż, nienajlepiej to świadczy o człowieku. Wielu seniorów ma pokaźniejsze oszczędności. LOL. Przed kwadransem zobaczyłem tekst, który złamał mnie w pół. Otóż organizator chciałby również, żeby na cześć wiślanina nad obiektem przeleciał... klucz samolotów F16. I tu refleksja numer 2. Jakimż to sposobem i zrządzeniem niebios udało się zgromadzić nagle niebagatelne przecież środki, jakich wymaga taki pomysł? Absurdalny i nieco żałosny nawiasem mówiąc.
Nie pierwszy to raz, kiedy jakiś "wyjątkowy" i "unikalny" umysł wpada na pomysł mitologizowania żyjącej postaci (Małysz), składania wiernopoddańczych hołdów osobom tego niegodnym (Jarosław Kaczyński) czy stawiania pomników na wyścigi (JP II). Efekty są żenujące, a najlepszym dowodem takiego tribute to jest posąg papieża Polaka w Stargardzie Szczecińskim, nazywany bodajże "Yoda".
Szanuję osiągnięcia Małysza. Dla mnie to on już nic nie musi. On sam też zapewne nie zmieni swojej skromnej postawy, z której zresztą słynie. Jednakowoż chyba dał się nieco wpuścić w kanał, bo poziom całej tej imprezy jest z lekka żałosny, obawiam się że wkrótce wypłynie coś jeszcze, a już na pewno będzie afera z biletami i wejściem na obiekt.

BTW. Dla fanów groundhoppingu news - Trzeci Zlot Stadionowych Turystów w Polsce już wkrótce. Więcej informacji tutaj.

Rzekłem,
Elien.

czwartek, 17 marca 2011

Nate Dogg R.I.P.


Wystarczy krótka nieobecność w sieci (tutaj pieśń pochwalna, ale nieco inaczej, na cześć Microsoftu) i można sporo przegapić. Toteż z pewnym opóźnieniem i jeszcze większą przykrością odnotowałem fakt, że oto znów świt hip-hopu stał się uboższy o jedną postać - Nate Dogg`a, którego charakterystyczny głos kojarzył się z wieloma numerami. Że odwołam się tylko do nieśmiertelnego "Regulate"... Ladies & gentlemen, podróż sentymentalna do roku 1994.



Rzekłem,

Elien.

środa, 9 marca 2011

Skorup - Eldorado.


Wiadomo już na pewno, że  niebawem, zaraz, już wkrótce niemal pojawi się nowy album Skorupa - Etos Kowboja. Jak będzie? Zobaczymy. Tymczasem w sieci hula już klip do numeru Eldorado. Enjoy.



Rzekłem,

Elien.

piątek, 4 marca 2011

Szacunek.


Tytuł sugerować może, że będzie o Małyszu. Ale nie będzie, choć ten już za życia jest legendą. I tak naprawdę to on teraz już nic nie musi. Na ten temat niech się produkują media, tam jest dość fachowców od ski-jumpingu... Będzie natomiast nieco o innej legendzie, a właściwie o pewnym ciekawym aspekcie z kariery tejże. Odeszła wczoraj Irena Kwiatkowska. Przy tej okazji w Trójce wyemitowano fragment niegdysiejszego wywiadu Artura Andrusa z artystką. Pyta wywiadowca, cytuję z pamięci: "Jak to się robi, że jest się tak lubianym, popularnym i darzonym powszechnym uwielbieniem?" Aktorka odpowiada: "Bo ja, proszę pana, zawsze szanowałam publiczność".
I to dedykuję dzisiejszym i przyszłym artystom wszelakiej maści, którzy hasają po scenie, chyba nie do końca pamiętając o priorytetach.

Pyrsk ludkowie, 

Elien