poniedziałek, 5 października 2009

Brązka.


Nie ma Złotek, są Brązka.* Czwarte ME z rzędu, w których jesteśmy w czwórce. Jest się z czego cieszyć, zwłaszcza porównując wyczyny naszych biegaczokopaczy (to chyba jedyne co padło z ust imć Jana Tomaszewskiego, a nadaje się do cytowania). I właściwie wypada odszczekać brak zaufania, bo medal jest. To co miał do dyspozycji (panie wybaczą tę figurę retoryczną) przygotował i się udało, jakkolwiek w końcówce drużyną kierował asystent.
Jednakowoż zauważyłem już, że pojawiły się jakieś absurdalne zarzuty pod adresem asystenta (polskie piekiełko...; ku*wa, jeszcze kurz po bitwie nie opadł, a już ktoś chłopu wbija szpile), takoż niektórzy dziennikarze rozpoczęli krucjatę pt. "Kto za Matlaka?". Na litość, nie czas odrobinę poświętować hieny?

*Copyright by Ewa Witman.

Rzekłem,

Elien.

Brak komentarzy: