
Nie ma Złotek, są Brązka.* Czwarte ME z rzędu, w których jesteśmy w czwórce. Jest się z czego cieszyć, zwłaszcza porównując wyczyny naszych biegaczokopaczy (to chyba jedyne co padło z ust imć Jana Tomaszewskiego, a nadaje się do cytowania). I właściwie wypada odszczekać brak zaufania, bo medal jest. To co miał do dyspozycji (panie wybaczą tę figurę retoryczną) przygotował i się udało, jakkolwiek w końcówce drużyną kierował asystent.
Jednakowoż zauważyłem już, że pojawiły się jakieś absurdalne zarzuty pod adresem asystenta (polskie piekiełko...; ku*wa, jeszcze kurz po bitwie nie opadł, a już ktoś chłopu wbija szpile), takoż niektórzy dziennikarze rozpoczęli krucjatę pt. "Kto za Matlaka?". Na litość, nie czas odrobinę poświętować hieny?
Jednakowoż zauważyłem już, że pojawiły się jakieś absurdalne zarzuty pod adresem asystenta (polskie piekiełko...; ku*wa, jeszcze kurz po bitwie nie opadł, a już ktoś chłopu wbija szpile), takoż niektórzy dziennikarze rozpoczęli krucjatę pt. "Kto za Matlaka?". Na litość, nie czas odrobinę poświętować hieny?
*Copyright by Ewa Witman.
Rzekłem,
Elien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz