czwartek, 8 października 2009

Bojkot


Ostatnie mecze eliminacji tuż, tuż, Stefan Majewski nie jest ulubieńcem kibiców i prasy (nie tylko dlatego, że nie umie rozmawiać z mediami), a w powietrzu wisi sprawa bojkotu reprezentacji. Bojkotu, którego celem jest wyrażenie sprzeciwu wobec działań PZPN i związku jako takiego. Wszystkich grzechów chłopców z Miodowej nie sposób policzyć, a śmiem twierdzić, że i kosmiczna czarna dziura nie pomieściłaby tego badziewia. Ostatnim jest decyzja, uwaga, o utrzymaniu cen biletów na mecz ze Słowacją na poziomie meczu z Irlandią. Czyli minimum 40 pln. Bez żartów...

Co prawda piłkarze apelują o odstąpienie od tego pomysłu, bo potrzebują wsparcia (celuje w tym Jerzy Dudek, który szybko odzyskał wigor i nie ma dnia bez jego wypowiedzi), ale uczciwie mówiąc to z ich powodu jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Panowie - jak darliśmy ryja na trybunach i przed tv, to nie było widać, że Wam się chce. Try walking in my shoes...

Swoje trzy grosze dorzuca trener, mówiąc o pomyśle co najmniej negatywnie. Obawiam się Panie trenerze, że primo - nie ma Pan zaufania u kibiców, secundo - zdaje się, że jest Pan szefem Rady Trenerów PZPN (-25 do respektu), co raczej Panu nie pomoże i tertio - cóż, podobno pierwszy raz może zaboleć. Sprawdźmy więc Pański osławiony charakter.

Jestem za bojkotem. Kibic nie może zrobić wiele, aby wpłynąć na bieżącą sytuację. Możemy nie kibicować na meczach ligowych, nie iść na mecz kadry, pozżymać się na forach i blogach. I to wszystko. Czyli żadnej realnej możliwości zmian, a to frustruje najbardziej.
I umówmy się, że "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało" jest głupim i beznadziejnym hasłem, bo się stało, a niektórym gorycz wylewa się uszami.

Rzekłem,

Elien.

Brak komentarzy: