wtorek, 2 listopada 2010

Tony Jazzu - Dla każdego


Znajomy opowiedział mi anegdotę. Historia z jednej ze śląskich uczelni. Senny poranek. Na zajęcia wchodzi spóźniony student. Wykładowca patrzy nań czujnie i pyta: "Co Pana sprowadza? Przykra konieczność czy ciekawość poznawcza?"
Za każdym razem kiedy wrzucam do cd taki album, towarzyszy mi identyczne pytanie. Pytanie to zamienia się następnie w narastającą szybko irytację, po czym staje się w niemal fizyczną próbą lobotomii, dokonywaną bez znieczulenia. Po łbie tłucze się jedna, jakże ważna kwestia - po co się nagrywa takie płyty?! Chyba tylko po to, żeby pokazać lokalnym ziomkom, że ma się tyle wytrwałości, konsekwencji i  hajsu, żeby nagrać kilkanaście kolejnych nikomu-niepotrzebnych-kawałków.
Jeszcze numer otwierający ten krążek jakoś się broni, potem jest już dramat godny scenarzystów "Tajemnicy Aleksandry". Biegniesz do kasy i krzyczysz - oddajcie pieniądze! Dlaczego? Tony Jazzu nawija m. in. "Niewielu gości zapraszam...". I nie wiem co o tym myśleć, bo nawet Ci którzy są (Rena, Sage, Sobota) budzą na majkach odruch wymiotny. Kawałki "Wiem co mam mówić" i "Wolę podać pałę" sięgają Rowu Mariańskiego żenady. Główny ogarniacz próbuje również zaimponować, na moje oko i ucho, 13-latkom z małych miasteczek ze światopoglądem rzekotki drzewnej.  Czyni to wzbijając się na wyżyny elokwencji nieosiągalne dla zwykłych śmiertelników, chociażby "Chuja wiecie, kurwa, pierdolicie, kurwa, (...), kurwa...". Ach, co za poezja dla uszu. Poziom wulgarności i prostactwa przeraża nawet mnie...
Gdybym chciał  krótko podsumować ten album wystarczyłoby jedynie sięgnąć po numer "To co robisz Ty...", który jest klasycznym strzałem w stopę. "To co robisz Ty to  nie jest rap, ugrzeczniony hip hop, to nie ma prawa trwać. Pseudointeligent, którego słów nie skumasz, dla mnie rap to honor, zasady i duma". I tak przez 3 minuty i 3 sekundy. Taaa, nic dodać, nic ująć.
Mówią, że nieładnie kopać leżącego. Jednak "Krytyk się nie boję, sam daję krytykę..." to nie jest mój wers. ;)

Rzekłem, 


Elien.

Brak komentarzy: