poniedziałek, 2 listopada 2009

Dzielnice słyszą


A se pomyślałem, że jeśli jest tu miejsce dla rapu zza oceanu i zza Brynicy, to powinien być też rap zza ściany. Przy okazji - może niektórzy co bardziej leniwi się ogarną. ;)
Tym sposobem znalazł się tu Minor. Nie miałem okazji przesłuchać jego 1. płyty, kojarzę jedynie jego wcześniejsze nagrania z OCB, i śmiem twierdzić, że pójście swoją drogą wyszło mu na dobre. Na tej płycie jest 12 kawałków (nie licząc skitów, etc.) i żadnych gości. Chłopak nasłuchał się Łony chyba. ;) Minor konsekwentnie, muzycznie i tekstowo, nawiązuje do golden age rapu, czyli wspominanych przez wielu z nostalgią lat 90-tych, choć w kilku momentach korzysta z modnych ostatnio patentów w stylu Kanye Westa. Dodatkowym atutem jest wyeksponowana sekcja rytmiczna. No ale dla mnie wzorem jest Biz Markie i nagrania z "The Biz never sleeps", hehe. Po drodze dostaje się wszelakim wannabeez, rozmaitym jednosezonowym raperom, tym i owym z sąsiedztwa, a potem dla odmiany mamy szacun dla swoich ludzi, ukłon w stronę matki i kilka nieco ironicznych uwag pod adresem tego co w niebiesiech. Nie ma co prawda fajerwerków porównań, ale przekaz jest klarowny, pełen konkretów i na pewno nie jest efektem chwilowych przemyśleń. Facet bez kompleksów wdupia się na majka i wie po co to robi. A wszystko podane w sposób, który powoduje, że ten album można spokojnie polecić, jeśli ktoś szuka najwyższej zawartości rapu w rapie. :)
Całość zmiksowana i zmasterowana przez autora osobiście, i ewidentnie poświęcił temu sporo jednostek czasu. Wartało. Słucha się tego dobrze, tak na słuchawkach z mp3, jak również katując sąsiadów i żonę przy użyciu podręcznego 2x150W zestawu. ;)
Całość do pobrania tutaj. Enjoy.

Pyrsk Ludkowie,

Elien.

Brak komentarzy: