poniedziałek, 22 czerwca 2009

Lato


Sezon w zasadzie za nami. Teraz przerwa, transfery, a niebawem puchary. Ale nie dajcie się zwieść. Niektórzy nie śpią, budując sukcesy polskiej piłki. Dzielny prezes PZPN, miłościwie nam panujący Grzegorz Lato, udzielił posłuchania Robertowi Błońskiemu i Jackowi Sarzale.

Pośród potoku słów, płynących z jakże szlachetnych i nieskalanych arogancją ust Pana Prezesa, zdarzyło się kilka następujących.

Robert Błoński, Jacek Sarzało: Jest pan szefem PZPN ponad osiem miesięcy.
Grzegorz Lato: I zaczyna mi się to coraz bardziej podobać.
Po zwycięskich wyborach zapowiedział pan, że po roku podda się weryfikacji i jeśli będzie źle, odejdzie.
- Jest dobrze. Z ministrem sportu nie mam żadnych problemów. Jesteśmy w stałym kontakcie, dzwonimy do siebie. Pieniądze? Pełna przejrzystość i budżet na plusie. Euro 2012? UEFA nie ma do Polski zastrzeżeń. Mam świetny departament prawny i tylko czekam, aż ktoś coś napisze, żeby pozwać go do sądu. Biuro prasowe też poukładane. Jesteśmy ostatnią federacją w Europie, która nie ma siedziby, ale zbudujemy, przede wszystkim ze środków FIFA i UEFA.
Wytłumaczy się pan z niemal dwukrotnej podwyżki pensji prezesa - z 28 tys. miesięcznie na 50 tysięcy?
- PZPN sam wypracowuje swój budżet. Żadna złotówka polskiego podatnika na działalność związku nie wpływa. Podwyżkę dostałem od zarządu. Prezes Ekstraklasy Andrzej Rusko zarządza tylko ligą złożoną z 16 klubów, zarabia niewiele mniej ode mnie. A ile zarabiają w radach nadzorczych? A ile sobie wypłacają władze TVP? Jeśli stać nas na takie pensje i mieszczą się w budżecie, to są podwyżki. Poza tym na pierwszą reprezentację wydajemy prawie 20 milionów, dodajmy kadry młodzieżowe, futbol kobiecy itd. A wy tylko o mojej pensji.


Cudowne, pra? Jakaż ignorancja i dezynwoltura! Jakież dziecinnie naiwne przekonanie, że tak właśnie musi być!

Krótko po wyborze Laty na szefa związku któryś z publicystów napisał, cytuję z pamięci, "Jeszcze zatęsknimy za gładkim w obejściu i języku Listkiewiczem". I, powiadam Wam, prorocze to słowa...

Rzekłem,

Elien.

PS. Wrócił mój idol. Zbignieeeew Kooooźmińskiiiiii is back! Ratuj się kto może, a zwłaszcza kibice Piasta Gliwice. Więcej tutaj. Facet miecie...

Brak komentarzy: