czwartek, 5 marca 2009

Złooo.


Gazeta Wyborcza nie ma szczęścia do dziennikarzy muzycznych. Mam na myśli postaci z głównego wydania (Marcin Babko z katowickiego oddziału jest sympatycznym skądinąd człowiekiem i przy okazji muzykiem, więc rozmowa z nim nie jest koszmarem takim, jak czytanie tekstów Roberta Sankowskiego czy ongiś Roberta "Mopa" Leszczyńskiego). Na dowód tego dołączam link do dzisiejszego tekstu Sankowskiego. Sam temat jakoś szczególnie mnie nie dziwi - co jakiś czas grupa naukowców produkuje zupełnie zbędne badania, dzięki którym trudnym językiem opisuje zjawiska, które zdefiniują nawet żule spod Amandy. Bez takiego zadęcia, za to dosadnie. ;)

Fascynująca jest końcówka tego tekstu:

Im bliżej czasów współczesnych, tym mniej podobnych moralizatorskich zapędów (nie u nas, gdzie całkiem niedawno głośno było o powstającej liście wykonawców satanistycznych oraz próbie zablokowania reaktywacji po latach - także za rzekome satanistyczne konotacje - festiwalu S'thrash'ydło w Ciechanowie). Publikacja badań zespołu dr. Primacka też raczej nie pachnie ideologicznym oszołomstwem. Jest raczej naukową próbą przyjrzenia się realnemu problemowi. Ale i tym razem nie udało się uniknąć typowych uogólnień. Primack mówi sporo o zależności między słuchaniem konkretnej muzyki - głównie hip-hopu - a inicjacją seksualną. Nic jednak nie wiadomo o przebadanych nastolatkach: ich pochodzeniu społecznym, modelu rodziny, statusie ekonomicznym. W tym samym badaniu ujawniono przecież i inne korelacje: według niego inicjację seksualną przechodzą wcześniej także uczniowie czarnoskórzy lub ci, którzy charakteryzują się bardziej buntowniczym charakterem.

Po czym autor dodaje:

We współczesnym hip-hopie faktycznie roi się od obrazów przemocy i seksu. Dzieciaki niekoniecznie słuchają go jednak po to, aby potem naśladować opowiadane przez raperów historie we własnym życiu. Spora część z nich słucha ich dlatego, że to opowieści o tym, co same doświadczają - i nastoletni seks, i agresywna muzyka mogą być elementami tej samej rzeczywistości, z którą stykają się na ulicy lub podwórku.

Rzeczywiście, nie ma to jak wytknąć komuś uogólnienie, po czym samemu pójść po bandzie. Poza tym, naprawdę - teksty Łony, Eldo i Ostrego, Commona, Dead Preza i Craiga G ociekają od seksu i przemocy. Awruk, jak mogłem to przegapić? Tyle lat słuchania i tworzenia, i wszystko w cholerę.

Za część stawki pana Sankowskiego chętnie popełnię kilka rzeczowych felietonów. Nie będą może mistrzowskie pod względem formy, ale gwarantuję, że będzie merytorycznie.

Rzekłem,
Elien.

Brak komentarzy: