poniedziałek, 9 marca 2009

Ociec


W ciągu dnia zdążyłem odnotować, że gościem radiowej Trójki miał być Włodzimierz Zientarski, i owszem - jak najbardziej po to, żeby opowiadać jak syn wraca do zdrowia. Niestety nie miałem okazji wysłuchać audycji. Jakie zatem było moje zdziwienie gdy wieczorem Tomasz Lis oświadczył, że jego gościem będzie... Włodzimierz Zientarski, i owszem - jak najbardziej po to, żeby opowiadać jak syn wraca do zdrowia.

W zasadzie nic mnie już nie zdziwi. Po Joli Rutowicz w publicznej telewizji, po wszystkich programach oferujących już nawet nie tanią, ale wręcz na żenującym poziomie rozrywkę, po dziennikarzach mających kłopot ze skleceniem zdania złożonego, ojciec próbujący wybielić syna po wypadku, do jakiego doszło w tak zastanawiających okolicznościach, jest tylko dopełnieniem całości. Owszem, ma prawo do swojej wersji (co zresztą skrzętnie uczynił), a wręcz jak dla mnie może twierdzić, że Ziemia to płaski dysk, że krokodyle, etc.

Niemniej pozostaje absmak, bo po pierwsze: Kowalski nie ma takich możliwości, żeby próbować przekonać opinię publiczną do siebie. A tutaj rzecz idzie o niemałą stawkę - w końcu był trup. Po drugie natomiast - łatwość z jaką ludzie gotowi są wywlekać na światło dzienne swoją prywatność jest..., hm.. jakby to powiedzieć...? W każdym razie jest wystarczającą, żeby omijać konkretne programy w tv i strony w czasopismach. Bez żalu.

Rzekłem,
Elien.

Acha, bramkę Rasiaczka z weekendu widzieli? Delicje.


Brak komentarzy: