sobota, 27 września 2008

Się porobiło...


Wobec chwilowego braku sukcesów polskiego sportu, takoż wobec potrzeby zapełnienia czymś szpalt, uruchomiony został mechanizm charakterystyczny dla tabloidów. Otóż na początek rozpętała się burza wokół siatkarzy - najpierw poskarżył się Kadziewicz, potem do głosu doszedł Lozano, w końcu Wlazły i Castellani, a potem już wszyscy mniej i bardziej znaczący dziennikarze. Kolejność jest zresztą zupełnie bez znaczenia - ilość pomyj wylana przy okazji, liczba złotych rad, głosów oburzenia i komentarzy na forach dopełnia obrazu zażenowania. Wszystkie strony konfliktu, z żurnalistami włącznie, zgodnie pominęły bilans kilkuletniej pracy Lozano i spółki, i korzystając z fakt, że trener jest na wylocie dały upust wszystkim swoim żalom. I tu przykra konstatacja - wszyscyście Panowie dali ciała. 1.Trener - z takim cv i sukcesami powinien mieć klasę. 2. Zawodnicy - sorry, chłopaki, ale profesjonalny sport to nie kółko niedzielne. 3. Dziennikarze - mam poważne wątpliwości czy uniknęliście pytań sugerujących i takich gdzie nasuwa się tylko jedna odpowiedź, mając przy tym świadomość, że nasi sportsmeni nierzadko do tytanów intelektu nie należą.

Oczywiście kibic może jedynie stać z boku i biernie się temu przyglądać (komentarze, fora, blogi nie mają realnego wpływu - kto by to wszystko czytał?).

Nie dość tego, w ciągu ostatnich 2 dni rozpętało się kilka kolejnych wojenek... Na przykład mędrcy świata włażą dosłownie w paradę seniorowi Radwańskiemu, że córkę zbytnio forsuje. Doprawdy, trzeba mieć tupet żeby oprócz opisywania i komentowania rzeczywistości posuwać się tak daleko. Chyba, że alter ego autora tego bloga to ten facet. ;)

A wczoraj doszła kolejna, raczej przykra niespodzianka. Ebi Smolarek na konferencji prasowej odmówił odpowiedzi na pytania zadawane po polsku twierdząc, że... w Anglii odpowiada po angielsku. Hm... jakoś nie słyszałem, żeby w Santander prawił po hiszpańsku. Ale cóż, ja z tych co truskawki cukrem. A ponieważ dzisiaj razy rozdawane są równo, to i panu Hash Bomberowi też się należało. Zwłaszcza, że festiwal fochów tego młodzieńca trwa już od jakiegoś czasu.

Podsumowując - niby sportowcy i dziennikarze to ludzie jak my, niby mają te same problemy (urząd skarbowy, teściowa... LOL), a jednak w jakiś perwersyjnie naiwny sposób oczekuję od nich innego zachowania. Niestety, wciąż to nie oni wpływają na naszą mentalność; oni pozostają jedynie emanacją wszystkich naszych zachowań, tyle, że w skali makro.

Rzekłem, Elien.

Brak komentarzy: