środa, 13 sierpnia 2008

Polacy na IO. Ręce opadają...


Hm... Najpierw miałem krótki wyjazd, ale po powrocie obiecałem sobie, że uzupełnię zaległości jak tylko Polacy zdobędą w Pekinie medal. I tak bym czekał i czekał, bo koń jaki jest, każdy widzi. I, niestety, naprawdę nie jest mi do śmiechu, a czarę goryczy przelał popis Złotek w dzisiejszym starciu z Japonkami.

Pal sześć konkurencje, w których nie mamy tradycji. Ale dosłowne pogrzebanie szans w dyscyplinach zupełnie osiągalnych jest nie do przyjęcia. A jeszcze większy radykalizm będę prezentował, jeśli idzie o żenujące wyjaśnienia po wszystkim, a do tej mało zaszczytnej kategorii zaliczam wypowiedź Sylwii Gruchały i boksera nazwiskiem Kaczor. (Swoją drogą - czy w tym raju na Ziemi każdy z gatunkiem drobiu w nazwisku ma takie jazdy?). Gdyby jeszcze sława i popularność nie wyprzedzały myślenia... Jak w takim razie traktować pełen pasji i zaangażowania pojedynek Natalii Partyki z Tie Yanie (odpowiednio 147 i 10 miejsce w światowym rankingu) , zakończony wynikiem 2:3? Toretycznie skazana na pożarcie zawodniczka napędziła rywalce niezłego stracha. I właśnie to chcę oglądać o 5, 6 albo 7 rano, kiedy mimo urlopu zwlekam tyłek z łóżka. Pasję, chęć walki i zaangażowanie. Nie oczekuję wyrywania przeciwnikowi serca przez gardło z patriotycznym śpiewem na ustach, ale, na litość, niech Wam się chce chcieć! Niech obraz przedstawiany przez PKOl., o ogromnych kwotach na zgrupowania, ma odbicie w rzeczywistości. Niech Was nie podejrzewam jedynie o turystykę.

Medale zdobyły już: Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan. Stawiam browar temu, kto bez zająkniecia powie gdzie leżą te potęgi. A są to, Drodzy Państwo, naprawdę równie piękne, co egzotyczne krainy.

Na osobny wpis zasługują Złotka. Po tym co dziś zobaczyłem nie wiem co myśleć. Trudno mnie zmusić do wcześniejszego wyjścia ze stadionu, lub odejścia od tv, ale są czasem momenty krytyczne . I takim właśnie był dzisiaj drugi set w wykonaniu Polek. Po prostu wolałem sięgnąć po Ludluma i choć trochę się uspokoić. Tylko z tyłu głowy kołacze się myśl, jaka towarzyszy mi niezwykle rzadko, bo w kwestii trenerów bywam bardzo wstrzemięźliwy. Otóż, czy nie jest to właściwy moment aby podziękować panu Bonitcie za współpracę i całokształt? Bo nie miejmy złudzeń, że Złotka cokolwiek osiągną na IO...


Z ostatniej chwili - właśnie w tv uzewnętrzniał się Paweł Korzeniowski. Przez litość nie skomentuję. Kończę i biegnę na mecz Barcy z Wisłą. Oby ten dzień nie skończył się ciężkim nokautem dla polskiej piłki.
Pyrsk ludkowie, Elien.

Brak komentarzy: