środa, 18 maja 2011

Złotousty powrócił.


 Porzućmy dyskusje nad wyższością Realu nad Barceloną i odwrotnie. Kogo to tak naprawdę obchodzi? Tutaj, w (k)raju nad Wisłą mamy ostatnio dość akcji okołopiłkarskich. Mam na myśli ceny biletów na mecz Polska - Francja otwierający stadion PGE Arena. Ceny, przy których najdroższy bilet na mecz Ukrainy z Francją (3 dni wcześniej) jest tańszy od naszego najtańszego. I oto stało się! Przemówił Największy z Mędrców, Słońce naszej piłki, Złotousty. Proszę? Nie, nie Antoni Piechniczek. Imć Grzegorz Lato. Co za styl, co za klasa! Zapytany o absurdalne ceny biletów (80, 160 i 240 pln) tako rzekł: "Kończymy z tanimi biletami, bo mieliśmy przez to same kłopoty. Teraz wejściówki będą droższe, bo chcemy, żeby na mecze przychodziły całe rodziny." Ach, co za riposta! Jakaż logika! Godna starożytnych myślicieli...
 Pewien dziennikarz powiedział swego czasu, że będziemy z radością wyglądali powrotu Michała Listkiewicza. Ciekaw jestem jego satysfakcji...

Pyrsk ludkowie,
Elien.

Brak komentarzy: