wtorek, 31 marca 2009

Miszcz.


Może trochę późno, ale z całym przekonaniem polecam jutrzejsze wydarzenie, jakim będzie premiera oficjalnego albumu Syntetica. Na hasło Miszcz Pawarotti reagują już niemal wszyscy. Co ciekawe - wszyscy pozytywnie lub przynajmniej z zadumą nad mechanizmem jaki zadziałał w tym wypadku. ;) Anyway - miałem okazję posłuchać zajawek tej płyty i tym bardziej mnie tam jutro nie zabraknie. A wraz ze mną całej silnej grupy pod wezwaniem.

Stay tune... The Syntetic wieczorową porą, 01.04.2009, Cogitatur, Katowice.


Rzekłem,

Elien.


niedziela, 29 marca 2009

Gańba


W zasadzie ten wpis powinien składać się z wyłącznie z bluzgów. Przykro mi, ale nic innego do głowy nie przychodzi. Nie jestem dziennikarzem, więc nie muszę być obiektywny. Co prawda niektórym z nich, politycznym zwłaszcza, zupełnie to nie przeszkadza, ale to już inna para kaloszy. :] Dziś, Drodzy Państwo, nadal trudno napisać cokolwiek bez emocji. I chociaż wszyscy jak jeden mąż zagrali szpetnie (a zawiedziony jestem też taktyką Beenhakkera), to najbardziej mam ochotę ukrzyżować Boruca. I Żewłakowa. Tego drugiego za podanie do bramkarza prosto w światło bramki... Nosz do kroćset tuzinów ryżych poborców podatkowych! Co to miało być?! Borubar natomiast za całokształt powinien dostać nie tylko publiczną reprymendę, ale i rozstać się z kadrą. A tego co powiedział po meczu z Kolumbią na Śląskim, to już na pewno mu nie zapomnę. Czy jest coś, co jest w stanie utrzeć mu nosa? Jeśli nie wczorajszy mecz, to już chyba nic. Więcej pokory!

A 1,5 godziny temu Kubica nie ukończył wyścigu. Miał 3 okrążenia do mety... Z tą różnicą, że wybitnie pomógł mu Vettel. :/

Howgh,

Elien.

Update.




środa, 25 marca 2009

Krótko


Sobota zbliża się nieubłaganie, a z nią podobno decydujący o przyszłości Beenhakkera mecz z Irlandią Płn. Pewnie dlatego prezes Lato zabiera ze sobą całe stado ba..., o pardon, działaczy. Tylko jako oni się, biedacy, wszyscy naraz zmieszczą przed kamerą, żeby wyrzygać wszystkie żale...?
Nie obyło się oczywiście bez przygód kadrowiczów. A to Jeleń musiał się wylegitymować w hotelu, bo go pani w recepcji nie rozpoznała, po czym wywieźli go z bólem pleców. A to jeszcze nie do końca sprawny był Błaszczykowski. A to Bosacki zgłosił jakiś uraz. Swoją drogą po wejściu, jakim w ligowym meczu z Arką potraktowany został obrońca Lecha, zrobiło mi się słabo.
W ogóle ostatnio sporo pisze się o Jelonku. Ciekawy tekst popełnił Czadoblog. Mam takie nieodparte wrażenie, że napastnik Auxerre odegra w sobotnim meczu kluczową rolę. I obym się nie mylił.
A ja co zrobiłem? Na sobotę zamówiłem bilety do teatru. Nie żebym żałował, bo miejsce zacne, spektakl szczególny, wykonawca wyborny, tylko jakoś tak mi głupio, że się zagapiłem. :)

Rzekłem,
Elien.

PS. Obiecane filmy z Kocyndra tutaj, tutaj i tutaj. Niestety, nie liczcie na wiele. Dźwięk wyszedł średnio.

niedziela, 22 marca 2009

V jak...

...victory. ;) Jednak. Drogie Panie i nie mniej zacni Panowie, zespół PHFNG w tegorocznej edycji RR Ligi zajął II miejsce, skutkujące baaardzo wymiernymi korzyściami. W związku z tym informuję, że jeśli 2 maja zabraknie Wam prądu, to znaczy, że właśnie dajemy ognia na Reagge Rap Festiwalu A.D. 2009. :)
Sobie dziękujemy za wytrwałość, jury za uznanie, Joli Rutowicz za to, że jest, a publiczności za wejście w konwencję. ;) Filmy niebawem.





Rzekłem,

Elien.

PS. eRADe ziomuś, pamiętam każde słowo z tej rozmowy. Pozdro600. :)

niedziela, 15 marca 2009

Teksty

Poniżej zapis z ostatniej sesji, podczas której nagraliśmy wokale do numeru pod tytułem "Teksty". Gościem w tym kawałku jest S do L, a.k.a Stabol. Ostateczny tytuł nadchodzącego wydawnictwa to najpewniej trawestacja jednego z bondowskich tytułów, a brzmieć będzie: "Tylko dla Twoich uszu".
Nie, żaden z nas nie jest fanem Bonda i nie jest/nie była to dla nas żadna inspiracja. Żeby nie powiedzieć, że akurat ta seria jest u nas bardzo nisko w hierarchii. Wszystkich bondomaniaków (nie)prosimy o wybaczenie. ;)









Howgh,

Elien.

poniedziałek, 9 marca 2009

Ociec


W ciągu dnia zdążyłem odnotować, że gościem radiowej Trójki miał być Włodzimierz Zientarski, i owszem - jak najbardziej po to, żeby opowiadać jak syn wraca do zdrowia. Niestety nie miałem okazji wysłuchać audycji. Jakie zatem było moje zdziwienie gdy wieczorem Tomasz Lis oświadczył, że jego gościem będzie... Włodzimierz Zientarski, i owszem - jak najbardziej po to, żeby opowiadać jak syn wraca do zdrowia.

W zasadzie nic mnie już nie zdziwi. Po Joli Rutowicz w publicznej telewizji, po wszystkich programach oferujących już nawet nie tanią, ale wręcz na żenującym poziomie rozrywkę, po dziennikarzach mających kłopot ze skleceniem zdania złożonego, ojciec próbujący wybielić syna po wypadku, do jakiego doszło w tak zastanawiających okolicznościach, jest tylko dopełnieniem całości. Owszem, ma prawo do swojej wersji (co zresztą skrzętnie uczynił), a wręcz jak dla mnie może twierdzić, że Ziemia to płaski dysk, że krokodyle, etc.

Niemniej pozostaje absmak, bo po pierwsze: Kowalski nie ma takich możliwości, żeby próbować przekonać opinię publiczną do siebie. A tutaj rzecz idzie o niemałą stawkę - w końcu był trup. Po drugie natomiast - łatwość z jaką ludzie gotowi są wywlekać na światło dzienne swoją prywatność jest..., hm.. jakby to powiedzieć...? W każdym razie jest wystarczającą, żeby omijać konkretne programy w tv i strony w czasopismach. Bez żalu.

Rzekłem,
Elien.

Acha, bramkę Rasiaczka z weekendu widzieli? Delicje.


czwartek, 5 marca 2009

Złooo.


Gazeta Wyborcza nie ma szczęścia do dziennikarzy muzycznych. Mam na myśli postaci z głównego wydania (Marcin Babko z katowickiego oddziału jest sympatycznym skądinąd człowiekiem i przy okazji muzykiem, więc rozmowa z nim nie jest koszmarem takim, jak czytanie tekstów Roberta Sankowskiego czy ongiś Roberta "Mopa" Leszczyńskiego). Na dowód tego dołączam link do dzisiejszego tekstu Sankowskiego. Sam temat jakoś szczególnie mnie nie dziwi - co jakiś czas grupa naukowców produkuje zupełnie zbędne badania, dzięki którym trudnym językiem opisuje zjawiska, które zdefiniują nawet żule spod Amandy. Bez takiego zadęcia, za to dosadnie. ;)

Fascynująca jest końcówka tego tekstu:

Im bliżej czasów współczesnych, tym mniej podobnych moralizatorskich zapędów (nie u nas, gdzie całkiem niedawno głośno było o powstającej liście wykonawców satanistycznych oraz próbie zablokowania reaktywacji po latach - także za rzekome satanistyczne konotacje - festiwalu S'thrash'ydło w Ciechanowie). Publikacja badań zespołu dr. Primacka też raczej nie pachnie ideologicznym oszołomstwem. Jest raczej naukową próbą przyjrzenia się realnemu problemowi. Ale i tym razem nie udało się uniknąć typowych uogólnień. Primack mówi sporo o zależności między słuchaniem konkretnej muzyki - głównie hip-hopu - a inicjacją seksualną. Nic jednak nie wiadomo o przebadanych nastolatkach: ich pochodzeniu społecznym, modelu rodziny, statusie ekonomicznym. W tym samym badaniu ujawniono przecież i inne korelacje: według niego inicjację seksualną przechodzą wcześniej także uczniowie czarnoskórzy lub ci, którzy charakteryzują się bardziej buntowniczym charakterem.

Po czym autor dodaje:

We współczesnym hip-hopie faktycznie roi się od obrazów przemocy i seksu. Dzieciaki niekoniecznie słuchają go jednak po to, aby potem naśladować opowiadane przez raperów historie we własnym życiu. Spora część z nich słucha ich dlatego, że to opowieści o tym, co same doświadczają - i nastoletni seks, i agresywna muzyka mogą być elementami tej samej rzeczywistości, z którą stykają się na ulicy lub podwórku.

Rzeczywiście, nie ma to jak wytknąć komuś uogólnienie, po czym samemu pójść po bandzie. Poza tym, naprawdę - teksty Łony, Eldo i Ostrego, Commona, Dead Preza i Craiga G ociekają od seksu i przemocy. Awruk, jak mogłem to przegapić? Tyle lat słuchania i tworzenia, i wszystko w cholerę.

Za część stawki pana Sankowskiego chętnie popełnię kilka rzeczowych felietonów. Nie będą może mistrzowskie pod względem formy, ale gwarantuję, że będzie merytorycznie.

Rzekłem,
Elien.