Warto było się tam wybrać. Po Hi-Fi Bandzie czekaliśmy z niecierpliwością. Tym bardziej, że każde wyjście z hali skutkowało nowym wejściem i procedurą ponownego przejścia przez szpaler ochroniarzy. Ta nieco kuriozalna procedura i nienajlepsze nagłośnienie to grzechy główne organizatora. Ale ad rem. Zobaczyliśmy. Dobre, choć nieco przykrótkie (60 minut) show, podczas którego usłyszeliśmy większość classic nuts. Mocny początek z Do you believe oraz No escapin` this i Turn it out, potem nieco zagadkowa przerwa w połowie i na koniec prawdziwe petardy z Watch out now i Off the books. Oczywiście obowiązkowo trochę zabawy z publicznością, rzekomo szaloną (wg zapewnień gości :D) i follow up`em do Big Puna (I`m not a player). Potem jedyne dziesiąt minut oczekiwania i najcierpliwsi mogli zrobić kilka zdjęć, i zebrać autografy. Uśmiech szczęścia na twarzy typa biegnącego z podpisaną płytą i okrzykiem "Marzenia się spełniają" - niezapomniany.
Kto miał szczęście albo nosa, ten wylądował w umieszczonej w rynku La Ubie (polecam ten lokal!), gdzie wkrótce zjawili się The Beatnuts. Loża w lożę z nami. Dobry wieczór, dobre towarzystwo, dobrze spędzony czas. Udokumentowano obrazkami poniżej.
Pyrsk ludkowie,
Elien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz