środa, 29 lutego 2012

Co robi teraz Afro Kolektyw.

Można przyjąć założenie, że niewiele osób dziś kojarzy (już nie mówię zna) Afrojaxa et consortes. Długą drogę przeszedł ten charakterystyczny twór, na każdym etapie wymykając się stereotypom, etykietom i uwiądowi intelektualnemu. I właśnie w styczniu na rynku pojawił się nowy tej grupy (już pod skrzydłami Universal Music), stylistycznie zdecydowanie odbiegający od konwencji. Mało tego, imć Michał śpiewa. Olaboga! ;) Słyszałem dwa single, muzycznie mam mieszane uczucia, ale rozpisywać mi się nie chce. Ciekaw jestem Waszych opinii. 
Poniżej dla porównania odległe od siebie o lata świetlne Kto rano wstaje (2001) i Niemęskie granie (2012) - ostatnio m. in. piosenka dnia w radiowej Trójce.




Pyrsk ludkowie,
Elien

2 komentarze:

schron pisze...

Na pewno warto posłuchać spokojnie całego albumu. Ja byłem strasznie obrażony i zawiedziony na początku, bo niejeden tekst z "Pilśniowej" to moja życiowe credo, ale przekonałem się do tej płyty i słucham z przyjemnością. Stylistyka muzyczna inna, ale lirycznie to wciąż ten sam smutny Afro Jax, chociaż teraz raczej imć Michał Hoffman wokalista i liryk, to dalej zawiedziony rzeczywistością. Nie wypada również nie docenić udanych kompozycji i różnorakich wolt stylistycznych. A w perspektywie kolejne - znowu inne! - albumy, a na nich Afro Jax znowu na czas jakiś stanie się raperem - wiem bo pytałem :)

Mateusz1985 pisze...

Mi się ewolucja Afrokolektywu bardzo podoba. Płyta pliśniowa była sobie, ale była dawno. Artysta musi się rozwijać, a debiut jest tylko jeden.
Artysta powinien zaskakiwać, a nie typowe popowo-polskie "Znacie? -Znamy - To posłuchajcie. Raz lepiej raz gorzej Afro nas tylko uratować może:)