niedziela, 20 lutego 2011

Termanology LIVE in The Fresh WWA 18.02.2011





Jak tylko Bizon wspomniał mi 2 tygodnie temu, że Terma i Statik Selektah przyjeżdżają do WWA, od razu wiedziałem, że musimy tam być. 4 chopa do mojej fury,  Tyskie baterie na drogę i jazda! Planowaliśmy jechać 3 godziny, niestety w Piotrkowie Trybunalskim zamiast skręcić w prawo, pojechałem prosto, czyli na Łódź...:))) No i zamiast być o 20, byliśmy o 22 i resztę drogi sraliśmy w bady, że nie zdążymy na gwiazdę wieczoru, hehe. Po długich poszukiwaniach klubu, w końcu odetchnęliśmy z ulgą - zdązyliśmy! Właśnie grał Tetris, więc już na pełnym czilaucie mogliśmy z napojami rozwalić się na sofie i obcinać warszawskie foczki :) Sam klub nie zrobił na nas wrażenia, coś a'la katowickie Mega, czyli nic wielkiego. Po występie Teta i dłuższej przerwie na scenie pojawił się Reks, który był zachwycony publiką i widać było, że dobrze się bawi podczas swojego show. W pewnym momencie majka przejął Terma i zaczął się szał...Dominowały kawałki z najnowszej płyty "1982", ale nie zabrakło też klasyków takich jak, np. "So amazing", lub zagrany na sam koniec, chyba najbardziej znany kawałek Termy "Watch How It Go Down", które na żywo rozwaliło mi umysł...A Bizon akurat wyszedł na fajkę, hehe. Cały koncert Portorykańczyka uważam za udany, choć mógłby być trochę dłuższy. Zdziwiony byłem, że publika nie domagała się dissu, yyyy, bisu...:) Po występie obaj ze Statikiem oddali się w ręce fanów - KAŻDY mógł podejść, cyknąć fotę, zbić pjonę, albo uzyskać podpis na koszulce. My oczywiście też skorzystaliśmy, co widać poniżej :) Robili to bez żadnej spinki i gwiazdowania. Wszyscy dostali co chcieli, ani jeden fan nie odszedł z kwitkiem - szacun za to! Na koniec jeszcze jedna ciekawostka...pojechaliśmy w czterech, a wróciliśmy w trzech...Obywatel K.G. na totalnym rauszu zniknął bez śladu. Trzeba dodać, że był bez kasy i kurtki (a piździało jak...) Na nic dzwonienie, szukanie na pobliskich stacjach benzynowych...Ostoł w WWA. Do teraz nie wiem co się z nim stało, bo Bizon nie odbiera telefonu, hehe. Mam nadzieję, że jest cały...Podsumowując - wyjazd jak najbardziej udany, choć nie dla nas wszystkich...:) Poniżej foty - może nie super jakości, ale jest dowód :) Opis w kolejności: Term podpisujący się Bizonowi na koszulce, jo i Term, jo i Statik i sam Term podpisujący czapkę. Yo!






Eneka

Brak komentarzy: