sobota, 4 września 2010

Superstar

Superstar, tak nazywałem europosła Marka Migalskiego jeszcze będąc na studiach. Owszem, z nutą złośliwości, ale nie bez powodu, bowiem parcie eurodeputowanego na szkło jest ogromne. A ponieważ o polityce tu nie piszemy, to spodziewajcie się wyjątkowych popisów w ulubionej kwestii. 
Otóż jest w sieci całkiem świeży wywiad z naszym bohaterem. Dla spragnionych nacechowanych polityką enuncjacji Marka Migalskiego całość znajduje się tutaj. Moją uwagę przykuł jednak konkretny fragment. Oto co następuje:
 
- Ostatnio deklaruje pan swoją sympatię do hip-hopu i ogłosił pan konkurs dla początkujących artystów hip-hopu. Projekt "Hip-hopowcy o Katyniu" ma "zachęcić młodych ludzi do zainteresowania się historią i tematyką patriotyczną". A wybiera się pan na koncert Public Enemy?

- Nie, raczej bliższy jest mi Mezo. Na pewno pójdę na koncert, który zorganizuję, w którym wystąpią wszyscy hip-hopowcy, którzy nadeślą swoje produkcje. Mam nadzieję zakończyć ten konkurs koncertem, na którym mam nadzieję się dobrze pobawić i na którym będę krzyczał: YO! I trochę porapuję.

- Mezo to hip-hop? Może lubi pan Molestę?

- Nie chcę udawać speca od hip-hopu. Chciałbym jednak, żeby młodzi ludzie mogli opowiedzieć o swoich odczuciach na temat Katynia i Smoleńska właśnie językiem hip-hopu. Opowieść w rytmach hip-hopowych może być tak samo ekscytująca jak opowieść zaklęta w dźwiękach arii operowych. To przede wszystkim przełamywanie stereotypów o muzyce hip-hopowej, o tym, w jaki sposób można wyrażać swoje patriotyczne uczucia – bo można to robić w rytm ciężkiego beatu i przy przerywanych gwałtownych dźwiękach, ale to także przełamywanie stereotypów o nas, o pisowcach.

- A pan na co dzień słucha hip-hopu? Pochodzi pan ze Śląska, z którego pochodzą tacy wykonawcy jak Kaliber 44, Paktofonika czy Wzgórze YA-PA 3.

- Słyszałem kiedyś Kaliber 44, Wzgórze i pamiętam dobrze Liroya, ale taki los 41-latka i nie ma co udawać młodziaka, że jestem raczej wśród mainstreamu hip-hopowego. Zresztą mam nadzieję, że ten konkurs poprawi też moją znajomość hip-hopu, choć nie obiecuję, że wyskoczę na scenę w gatkach z krokiem po kolana i z łańcuchami na piersiach. Wiem, że dla młodych ludzi ważny jest też ten sposób wyrażania swoich uczuć.

Bełkot, rażące sprzeczności, błędy rzeczowe, żenujące próby podlizania się docelowej grupie i próba zaistnienia w świadomości potencjalnych wyborców, czy też jak powiedzą niektórzy - zwyczajne pie*dolenie bez sensu. Marek Migalski jest jeszcze jednym politykiem kiepskiej konduity i nie dajmy sobie powiedzieć, że jest inaczej. 
Za podesłanie wywiadu dziękuję Krzyśkowi K.

Howgh, 

Elien.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Marek ... pierdolisz ... nie było Cie tam! :)

m@jkel pisze...

żal...

Anonimowy pisze...

No no, WYP3 ze Śląska pochodzi, przeprowadzający też widze dobry..

Unknown pisze...

NIECH GINIE!