niedziela, 12 października 2008

Be(winner)enhakker.


Ten sam dzień, ten sam stadion, ten sam sędzia. Ba, nawet ten sam sektor i rząd. A finalnie taki sam wynik. Nie da się uniknąć skojarzeń ze spotkaniem z Portugalią A.D. 2006. :) Tak, byłem na Śląskim wtedy, byłem i wczoraj. Niezależnie od tego co piszą dziennikarze wszelacy z perspektywy 1. sektora widać było świetny mecz, przyzwoitą grę przez całe 93. minuty i w zasadzie bezradnych Czechów, którzy nie bardzo umieli nas pokąsać. Anyway - na temat gry i ocen piłkarzy do tej pory napisano już wiele, to my jesteśmy liderem i z taką pozycją jedziemy do Bratysławy. A Błaszczykowski rządzi i basta! :)

Ten wpis natomiast ma być poświęcony drobnym niuansom. Kwestia pierwsza - kibic to bestia pamiętliwa, ale i uczciwa. Do dziś uważam, że Borubar powinien przeprosić za uwagę o wiosce zrobionej przez kibiców, tym bardziej, że wczoraj powróciło "ole". "Ole" w sytuacji zgoła odmiennej od tej, którą widzieliśmy podczas meczu z Kolumbią. :)

Po drugie - już w doliczonym czasie gry, kiedy wszyscy nerwowo zerkaliśmy na zegarki, a co bardziej niecierpliwi parafrazowali klasyczne "Panie Turek, kończ Pan ten mecz", Rożer Perejro bawił się w narożniku jak z dzieckiem z jednym z Czechów. Wybicie, nabicie, piłka na aut, na róg i apjać od nowa - wybicie... I tak ze dwie minuty przy salwach śmiechu w najbliższych sektorach. :)

I koniec końców - po wszystkich tych dobrych emocjach z małym niepokojem i podekscytowaniem czekam na środowy mecz ze Słowacją. Dlaczego? Bo chciałbym kolejnych 3 punktów? Nie no, to podstawa. Ale chciałbym móc wtedy powiedzieć nowemu (ktokolwiek nim będzie) szefowi PZPN: A my chcemy Beenhakkera i co nam Pan zrobi?


Rzekłem, Elien.

PS. 1. Za sytuację z wejściem na stadion ktoś powinien dostać w ryj. Nie zdążyłem na hymn, a na dokładkę jakiś małolat z ochrony zwracał się do mnie jak do kolegi z podwórka. I tyle jego "władzy" - w tej konkretnej sytuacji nie mógł mnie nawet dotknąć, co mu dokładnie wyłożyłem, z cytowaniem przepisów włącznie.
PS. 2. Ma rację Czadoblog. Przestańmy klaskać podczas hymnów gości. To straszna obora.

PS. 3. A Kubica dojechał drugi. Baaaardzo na 5. :)

4 komentarze:

GUCZI pisze...

A o tym co było pod Auchanem (który okazał się Carreforem) to nic nie napiszesz. A tam też było zacnie :)

Anonimowy pisze...

Lepiej klaskać podczas hymnu niż gwizdać???

PHFNG pisze...

Uprzejmie odpowiadam - jestem przeciw klaskaniu i gwizdaniu. W obu przypadkach to obora i basta!

Anonimowy pisze...

Po prostu ochrona i ludzie w niej pracujące myślą, że są pępkiem świata. Co meczu w Bratysławie oby historia nie zatoczyła koła jak mówił pan JAN P. z Uniwersytetu Śląskiego i kilku innych szkół.





(Chorzowianin)