niedziela, 6 lipca 2008

A to ci niespodzianka...

Niedziela. Jestem ledwo żywy po wczorajszym weselu (a było zacnie). I nagle czytam coś takiego. I tarzam się ze śmiechu. Jest coś takiego, co nazywam syndromem Wisły Kraków i najczęściej działa właśnie tam. A objawia się tym, że niektórzy piłkarze mnie po prostu załamują tym co mówią. Nie idzie o erudycję czy popisy oratorskie, ale zwyczajnie o brak jaj.

Dla kibiców Wisły na pocieszenie po niechybnych batach od Beitaru ten klasyczny klip. ;)



Pyrsk ludkowie. Elien.

Brak komentarzy: