Dziś dwie sprawy. Na pierwszy ogień coś, co mnie doprowadza do irytacji. Mianowicie - nieudolne próby wykorzystania różnych styli/gatunków/form ekspresji dla doraźnych potrzeb np. politycznych. Dziś oto sztab wyborczy Grzegorza Napieralskiego zaprezentował rzecz, od której bolą zęby, takoż zgrzytają, a cała dusza tęskni za pretensjonalną twórczością Ja Rule`a i Ashanti. Ta opinia nie jest wyrazem poglądów politycznych., choć aż się prosi. Jest pieprzonym "fuck you" dla ludzi, którym wydaje się, że rap może robić i kupić nim innych każdy, któremu uda się zlepić kilka częstochowskich rymów, marnych wokali i jedną katastrofalną pętlę. Trzeba być głuchym, żeby nie słyszeć , że robił to dyletant totalny. Całość poniżej. Uwaga, wstrząsające. :]
I tak to właśnie wygląda. Zapowiada się nieprzyzwoicie dobry koncert, więc nie przegapcie tej imprezy, aaajt! Coś mi się zdaje, że zagramy przynajmniej jeden nowy numer.
Przy okazji informuję, że t-shirty pojawią się już w przyszłym tygodniu.
Rzadko się zdarza, żeby duża impreza, której finał wieńczy koncert gwiazd takiego kalibru, była w praktyce darmowa. W końcu 10 pln to żadne pieniądze. Zresztą, za 2, 3 czy 5 dych też byśmy pojechali. Była to już bodaj 2. edycja Południowego Rytmu i oby tak dalej.
Czas na konkrety. Zobaczyliśmy kapitalne, w pełni profesjonalne show i dwóch znakomitych mistrzów ceremonii panujących nad tłumem. Bez napinania, bez póz. Tylko czysty rap. Danie główne stanowił ostatni album, efekt współpracy obu raperów, Arts & Entertainment, z zawartości którego usłyszeliśmy m. in. Hands high, Fans, A`s & E`s, Little young, Reminds me oraz Ei8ht is enuff. Później było już tylko lepiej, numery z A Long Hot Summer (m. in. Beautiful, Good ol` love) oraz Disposable Arts Masta Ace`aoraz przegląd zawartości plyt Edo G - Roxbury 02119 i klasyczny track Love... comes and goes z roku 1993. To trochę zbiło z tropu młodszych widzów. :) Ci jednak szybko odzyskali rezon i już do końca wykrzykiwali refren razem z Edo.
Podsumowując - kawał dobrej roboty, przyzwoite nagłośnienie i niezapomniane wrażenia. Trawestując klasyka - koniec i bomba, a kto nie był ten trąba.
Zdjęcia udostępnił mi Cok. Dzięki chłopie. Film wysznupałem na YT.I ta nieoceniona fota z Edo. Yeah!
Wytrzymaliśmy do 4.30 rano, twardo czekając na Pudziana. Mniejsza o wynik i styl, o tym napiszą wszystkie portale. Jednak przed samą walką stało się coś, co przyprawiło mnie o natychmiastowy skok ciśnienia, stan lękowo-depresyjny i uczucie, które określiłbym jako: sam-kurwa-nie-wiem-jak-zareagować. Najpierw usiądźcie i przygotujcie sobie pięćdziesiątkę wódki albo, nie wiem, kilo Prozacu. Obraz będzie wstrząsający. I to jedyny komentarz z mojej strony. :]
W zeszły weekend miejsce miała gala wieńcząca sezon 2009/2010 z OE. Przemówienia, prezentacje, wywiady, cały ten entourage i... No właśnie. Grzegorz Kasprzik jako bohater. Enjoy. :)
Do listy najbliższych miejsc koncertowych dołączyły Gliwice, w których 19 czerwca zagramy przed jedną z najbardziej zasłużonych dla polskiego rapu kapel. Gwiazdą wieczoru będzie Molesta Ewenement. Także zanotujcie i przybywajcie. Więcej informacji niebawem.
Dziś przypominam, że świat stoi piłką nożną. ;) A skoro tak, to należy odnotować, że wczoraj karierę zakończył Jacek Bąk. Niegdysiejsza ostoja polskiej defensywy, piłkarz wyjątkowy na tle polskich kolegów, profesjonalista i zawodnik, który nie budził zażenowania mówiąc do kamery. :) Autor 3 bramek w meczach kadry, w tym jednej wyjątkowo ładnej, wpakowanej Makaroniarzom. :)
Grał w Motorze Lublin, Lechu Poznań, Olympique Lyon, Lens, Ar-Rajjan, właśnie zakończył sezon w Austrii Wiedeń.
Szykujcie się chłopcy i dziewczęta. Już w czerwcu PHFNG zagra na jednej scenie razem z Grubsonem. Wpadajcie, bo będzie ostrościowa zabawaja. Nie może Was tam zabraknąć, aaaajt! Więcej informacji już niebawem.
Koszulki już nabierają realnego kształtu. Potencjalnie zainteresowanych proszę o kontakt na maila lub gg. :)
Nasz człowiek Szyna organizuje kolejną imprezę. Jeśli będzie tak grubaśnie jak na Małpie, a nie ma powodów by w to wątpić, to polecam. :)
Przy okazji... Dostałem dziś info od jednego z chłopaków z wrocławskiego J&J. Wrzucają właśnie do sieci pierwszy singiel z płyty "Po prostu dalej z wiarą". Znajduje się właśnie tam:
I niżej podpisany poleca to z całą odpowiedzialnością, bo jeśli są jacyś młodzi i interesujący, to właśnie oni. Dodam, że widziałem ich na koncercie. Wierzcie mi, wyobraźni im nie brakuje. :)
Żeby dużo nie gadać - miejsce świetne na tego typu imprezy (może z wyłączeniem toalety, heh), nagłośnienie jak należy i supporty jak się patrzy. ;) Tylko nie wiem kto wpadł ma pomysł wyświetlania na ścianie, tuż obok pleców zespołów, piątkowej gali KSW ze Spodka. Sorry, ale w takim układzie trudno skupić uwagą publiczności. :] Sam występ Gurala również był zdarzeniem bez precedensu, ponieważ poznaniak przerwał koncert właśnie na kilkanaście minut walki Pudziana. Natomiast oprócz tego non stop ogień, co jest również zasługą DJ`a Kostka.
BTW, właśnie Kostek uświadomił Guralowi, że popełnił spore faux pas, oświadczając że kapitalnie się czuje grając na Śląsku... Sala nie była zachwycona, czemu dała wyraz. Cóż, antagonizmy wiecznie żywe...
Do mnie pewien człowiek zwrócił się tymi słowy: "Wiesz, nienawidzę Katowic", po czym dodał: "Ale wiesz, w muzyce ponad podziałami".
Nadal mam mieszane uczucia...
Zdjęcia dzięki uprzejmości Spongy, którą tym razem poznałem osobiście. Dodam, że z wielką przyjemnością. Pozdrawiam. :)
Wielu z nas wraca do pierwszych płyt, do płyt które zrobiły na nas największe wrażenie lub takich, które prywatnie uważamy za klasyczne lub najzwyczajniej dobrze się kojarzą. A ilu z nas grzebie w sieci, w newsach, w poszukiwaniu tego co robią niegdysiejsi idole? Przypomniałem sobie moją niegdysiejszą zajawkę dotyczącą BC. Pamiętam, że ich pierwszą płytę, a właściwie taśmę, kupiłem przypadkiem w Zakopanem i katowałem do oporu. Oczywiście sprzedawano u nas wersję bez "Cop killera". Drugi LP (Born dead) też wylądował na mojej półce, a potem straciłem ich z pola widzenia.
Jak się okazuje kapela naciera do dziś i w międzyczasie wydała kolejne albumy Violent Demise: The Last Days oraz Murder For Hire. Ice-T do dziś nie pisze traktatów filozoficznych, a Ernie-C nie gra słodkich ballad i całość nie szokuje jak w 92, niemniej słucha się tego przyjemnie, odnotowując przy okazji drobne zmiany w brzmieniu. Polecam tę podróż w czasie i odświeżenie/zapoznanie się w kolejności chronologicznej. :)
Polish, Silesian brand since 1997. Living legend. Huge sense of humour in the form of classic hip-hop. This is how we do it! Contact: phfng.katowice@gmail.com