poniedziałek, 28 września 2009

Ważne.


A teraz coś z zupełnie innej beczki. Przekopiuję treść maila w całości. Proszę o uważne przeczytanie i chwilę refleksji.

Szanowni Państwo,
pragniemy raz jeszcze bardzo podziękować, za Państwa rejestrację jako potencjalnych dawców szpiku podczas "Dnia Dawcy dla Ani i innych", który odbył się 8 czerwca w Katowicach.

Niestety Ani Seweryn nie można już pomóc... 22 letnia studentka AWF w Katowicach zmarła 4 lipca 2009 r., po trwających ponad rok zmaganiach z ostrą białaczką szpikową. Ta choroba nie zawsze jednak musi się tak kończyć. Ania do końca wierzyła, że jeśli nie Jej, to może uda się pomóc komuś innemu, choćby na drugim końcu świata. Ania nie zastanawiała się dlaczego zachorowała, tylko PO CO. Teraz, gdy Jej już nie ma wśród nas, odpowiedź na to pytanie wydaje się jasna: po to, by ratować nie swoje, ale czyjeś życie. Podczas Dnia Dawcy dla Ani, który odbył się 8 czerwca w Katowicach, dzięki Jej apelowi w mediach zarejestrowało się prawie 2 300 osób! Ania odeszła, ale Jej cząstka będzie żyć w każdym, kogo uda się uratować dzięki osobom, które odpowiedziały na apel w czerwcu.

Władze uczelni, na której studiowała Ania, wyszły z inicjatywą zorganizowania akcji upamiętniającej Anię i jej walkę z białaczką.

DNI DAWCY PAMIĘCI ANI SEWERYN organizowane przez Fundację DKMS Polska oraz AWF w Katowicach przy pełnym wsparciu Rodziny i Przyjaciół Ani , odbędą się w najbliższy weekend w trakcie Katowickiego Festiwalu Biegowego im. Jerzego Kukuczki. Do akcji przyłączają się też znani i lubiani, którzy zdeklarowali, że przyłączą się do walki z białaczką rejestrując się, jako potencjalni dawcy – między innymi Artur Rojek lider zespołu Myslovitz.

Rejestracja potencjalnych dawców:

3 października (sobota) godzina 16.00-20.00

4 października (niedziela) godzina 12.00-20.00

Miejsce: Katowice - Lotnisko Muchowiec przy Dolinie Trzech Stawów, Katowicki Festiwal Biegowy im. Jerzego Kukuczki www.biegkukuczki.pl

Podczas Festiwalu odbędzie się także koncert zespołu Feel (sobota) i zespołu Myslovitz (niedziela).

Będziemy bardzo wdzięczni za przekazanie tej informacji wszystkim Państwa bliskim i znajomym, którzy być może chcieliby się zarejestrować jako potencjalni dawcy szpiku.

Osoby, które zechcą się zarejestrować powinny mieć ze sobą dokument tożsamości z nr Pesel.

Więcej informacji znajdą Państwo na stronie Fundacji DKMS Polska www.dkms.pl
W razie jakichkolwiek pytań bardzo prosimy o kontakt z biurem Fundacji DKMS Polska tel. 022 331 01 47
Z wyrazami szacunku
Katarzyna Ombach
Koordynator Dni Dawcy Pamięci Ani Seweryn

Fundacja DKMS Polska
Baza Dawców Komórek Macierzystych
ul. 17 Stycznia 45a, budynek Nothus
02-146 Warszawa
Tel. 0-22 331 01 47
Fax 0-22 331 01 49
email: katarzyna.ombach@dkms.pl



Rzekłem,

Elien.

ME 2

Polkom na tych mistrzostwach chyba dam spokój. Po wczorajszym meczu z Oranje nie mam dobrych przeczuć. Ponieważ trener Jerzy Matlak to jest fatalny pomysł. Np. dlatego, że powtarzając w kółko, iż z zawodniczek musi zejść ciśnienie, paradoksalnie wywołuje skutek odwrotny. Publicznie podkreślając, że nie wpuści Kaczorowskiej każe natomiast wątpić w sens jego własnych powołań. Bo przecież zgłaszając ją do drużyny wiedział, że ma braki w przygotowaniach. Dziwne, że tak rutynowany trener wykonuje takie ruchy. :]

Wracając natomiast do samego turnieju. Z sześciu meczy 1. fazy grupowej na żywo widzieliśmy cztery. Mniej emocjonujące (Serbki rozjeżdżające Słowaczki) i zupełnie wciągające (Czeszki z Azerkami ze stanu 0-2 wychodzące na 3-2). I w zasadzie to jedynie aktualne wicemistrzynie starego kontynentu mają szanse ugrać coś więcej. W swojej grupie nie zdążyły się nawet dobrze zdyszeć. To wszystko plus wyniki grupy D, oznacza, że w 2. rundzie grupowej w Spodku zmierzą się Czeszki, Azerki, Serbki, Niemki, Włoszki i reprezentantki kraju, w którym piwo jest nie do picia, znaczy Turcji.

Na koniec kilka słów na temat spikera. Otóż spiker w Spodku jest rozczulający. Przy stanie meczu Polska-Holandia 0-2 był uprzejmy podać, że przegrywamy 2-0. Po czym z pełnym zadowoleniem, dwukrotnie, powtórzył, że to nic, bo przecież Polki zagrają w fazie play off turnieju... Przepraszam, gdzie?!

Niestety, frekwencja nadal nie zachwycała. Do tego stopnia, że organizatorzy zrobili ukłon w stronę publiczności i widowiska, i po prostu nie wpuszczali kibiców na najwyższe rzędy, prosząc o zasiadanie niżej. :) Być może jeśli w Kato pojawi się ona


zainteresowanie wzrośnie. ;)

Pyrsk ludkowie,

Elien.

sobota, 26 września 2009

ME



Ruszyły Mistrzostwa Europy siatkarek. Oczywiście obaj byliśmy w Spodku na meczach otwarcia. Grupa A, rozgrywające spotkania w Katowicach (Serbia, Azerbejdżan, Czechy i Słowacja), nie jest może szalenia atrakcyjna, ale już w rundzie drugiej powinno być więcej emocji. Wczoraj Serbki bardzo szybko rozprawiły się z Azerkami (3:0 w niespełna 80 minut), natomiast Słowaczki i Czeszki trochę czasu spędziły na parkiecie (3:2).
Szkoda, że Spodek świecił pustkami.














Rzekłem,

Elien.

PS. Przyznaję, że pierwszy mecz Polek wywoływał u mnie skrajne odczucie. Bardzo skrajne. Nie mam zaufania do obecnego trenera. Niestety. Jeśli jednak skończy się medalem, to wszystko odszczekam.



czwartek, 24 września 2009

Cancellara

Mali chłopcy zawsze mają marzenia. Nie inaczej było ze mną. :) Chciałem zostać kierowcą autobusu (wiem, wiem...) albo kolarzem. A czas mojego dzieciństwa przypadł na okres, kiedy zbiorową wyobraźnię rozpalał Lech Piasecki. Kto zacz?, - zapyta ten i ów. Cóż, najkrócej mówiąc legenda. :)
Piszę o tym, ponieważ zamiłowanie do kolarstwa pozostało mi do dziś. A dziś mistrzostwo świata w jeździe indywidualnej na czas zdobył Fabian Cancellara i zrobił to w stylu imponującym. Drugi w klasyfikacji Gustav Larsson stracił 1:27, a trzeci Tony Martin 2:30. Od dawna wiadomo, że F.B. jest mocny w czasówkach, ale dzisiejsze zwycięstwo robi wrażenie. Wyobrażam sobie minę, mocnego w końcu, Bradleya Wigginsa kiedy z łatwością zostawiał go z tyłu.
I ten iście kosmiczny, wzbudzający zazdrość sprzęt, jakim dysponują dzisiejsi kolarze. Duzi chłopcy mają nieco inne marzenia, prawda? :)

Rzekłem,

Elien.

Sud Sound System

Wac podesłał mi ostatnio...katuję to teraz non-toper :)
Najlepszy moment jak wchodzi ta panna na majka, heheh.
Check it man!!


Trzimcie sie

Eneka

Notka

Trochę mnie nie było i, jak zdążyłem się zorientować, sporo się działo na tym łez padole. ;) Uporządkujmy więc kwestie fundamentalne. Primo. Stefan Majewski. Tymczasowy selekcjoner. Tymczasowy selekcjoner?! Co to ma znaczyć? Wybaczcie, że w tym miejscu dziwię się jak dziecko, ale kiedy już wydaje się, że coś w naszej piłce sięgnęło dna, nagle od spodu pukają Lato i Piechniczek. Łojezusmarja, naprawdę dość już wyrażeń padło pod adresem obu panów, jak i szacownej (buahahaha) instytucji, którą kierują i teraz też dołożyłbym parę gorzkich słów, ale mi się po prostu nie chce. Zwłaszcza, że mam podejrzenie, że Majewski jest kompletnie od nich zależny i nawet idąc do toalety musi uzgadniać kierunek i trasę. Boję się, że w tych elimincjach możemy się skompromitować jeszcze bardziej. :/
Kwestia druga. GKS Katowice. Napisałem 11 lipca m. in.: "Gołym okiem widać, że podobnie jak z niesławnym sponsorem z Częstochowy, nic z tego nie będzie. Żeby nie zaryzykować stwierdzenia, że nie zostanie tu kamień na kamieniu, a Gieksa będzie jedynym klubem A-klasowym z podgrzewaną murawą... Bo po co Józefowi J. Gieksa? Tylko i wyłącznie do tego, do czego służy jego Luksemburska Fundacja Praw Człowieka. Do zbudowania, podobnie jak kiedyś za pomocą bilboardów, pozytywnego wizerunku. Mechanizm stary jak świat i ochoczo wykorzytywany przez wszelkiego rodzaju firmy pragnące odbudować zachwianą pozycję. Owszem, nikt panu J. tego nie może zabronić, ale żeby SSK GKS Katowice ne miało tyle wyobraźni...?!"
Jak się okazało nawet typ jak ja, o niezbyt dużej wyobraźni, potrafił sobie wyobrazić to, co właśnie nastąpiło. Obie strony podziękowały sobie za współpracę, oczywiście bez żadnych efektów wymiernych. Nie licząc tematów do kpin dla prasy i kibiców innych drużyn.
I sprawa trzecia. Chyba znalazłem nowe hobby. ;)

Howgh,

Elien.

PS. Goszczący w Rudzie Śląskiej AI zapowiedział pomoc finansową dla rodzin górników zmarłych i rannych w ostatnim wypadku w kopalni "Wujek-Śląsk". Respect!

poniedziałek, 21 września 2009

Eurobasket Poland 2009 - Espana Campeones!




Czas na małe podsumowanko Mistrzostw w mojej ukochanej dyscyplinie. Elien wygrzewa się u Turasów, więc nie ma kto pisać o piłce kopanej :))
Teraz basket, hue hue. Więc tak...miałem okazję być na meczach rundy finałowej w Spodku i...jestem zachwycony! Spodkiem, kibicami (o nich osobny akapit), poziomem gry. Szkoda tylko, że nasi nie grali w Kato...Ale w sumie, patrząc obiektywnie, to i tak te miejsca 9-11 są sukcesem, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze niedawno nikt nie chciał grać w reprezentacji, a popularność koszykówki w Polsce sięgnęła dna...Przecież 2 lata temu na Eurobaskecie w Hiszpanii nie wygraliśmy ani jednego meczu i pojechaliśmy do domu po 1. fazie! Reprezentacja sklecona na szybkęsa i raptem miesiąc wspólnych przygotowań nie wystarczyło na więcej, bo i nie mogło! A przecież Hiszpanie, Serbowie, Grecy i Słoweńcy (czyli pierwsza czwórka mistrzostw) grają ze sobą od lat i znają się jak łyse konie...Tak by the way, to my po prostu mamy gorszych koszykarzy od w/w, także z czym do ludu...Są podstawy, by myśleć pozytywnie, ciekawy jestem tylko czy nasi reprezentanci (szczególnie Lampe) tak ochoczo zjadą się za rok w wakacje, by grać w eliminacjach do następnego Eurobasketu...wuntpia :) Co do naszych orłów - nie podobało mi się, że Gortat krytykuje w prasie na lewo i prawo trenera Katzurina i "kolegów" z reprezentacji. Kto jak kto, ale po nim się tego nie spodziewałem. Niby taki profesjonalista, a tu sam robi zamęt. Dobra, to teraz o czymś przyjemniejszym...:) Atmosfera w Spodku, jak i w namiotach przed była niesamowita. Największe wrażenie na mnie zrobili chyba słoweńscy kibice - przyjechało ich kilka tysięcy, cały czas doping, śpiewy, walenie w bębny. Nawet jak ich pupile przegrali półfinał i później mecz o 3. miejsce nagradzali ich gromkimi brawami, dziękując za walkę. To się nazywa kibic!! W pewnym momencie zauważyłem gdzieś w Spodku flagę "Slovenia - small country, big hearts". I wszystko jasne :)



A tak wogle, wyobrażacie sobie, żeby siedzieli obok siebie w spokoju kibice piłkarscy Hiszpanii, Grecji, Słowenii, Serbii, Litwy i Polski??? ....:) A w Spodku właśnie tak bawili się kibice basketu! Oto dowód...



A tu kibice słoweńscy :)




Co do poziomu - defense był kosmiczny, a niektórzy to prawdziwi mistrzowie w tym fachu, np. Hiszpanie - jak już któryś przeciwnik jakimś cudem przedarł się przez obwodowych, to i tak pod koszem czekała na niego gleba od Gasola :)) Sędziowie pozwalali na dużo, szczególnie pod koszem centrzy mieli elementy zapasów, hehe. Co do pierwszej piątki turnieju - całkowicie się zgadzam z wyborem - Teodosic (Serbia), Spanoulis (Grecja), E. Lorbek (Słowenia)!, Fernandez i Gasol (wiadomo...). Gasol w pełni zasłużył na MVP mistrzostw. Chciałbym tylko Wam przypomnieć, że w pierwszym meczu Hiszpanie ulegli...Serbom. I to właśnie bez Gasola. Z nim w składzie można wszystko - na prawo i lewo rozdawał czapy pod koszem, w ataku jak tylko był kryty 1 x 1 nie dawał szans obrońcy, a jak go podwajali, od razu oddawał na obwód, gdzie trójki siali po prostu wszyscy!!!! Jak jeszcze dodamy do tego zabójcze kontry, to wyjdzie nam zespół doskonały...:) Hiszpanie grali na luzie, wyglądało to tak, jakby w ogóle przy tym się nie wysilali, a rywale z mozołem i trudem próbowali konstruować kolejne akcje. Tutaj jeden z wielu szybkich ataków:




W przerwach finału występowała francuska grupa "Crazy Dunkers" i powiem Wam jedno...nazwa jest adekwatna do ich wyczynów. Sami zobaczcie tych schizoli :)))









AAA, bym był zapomniał...cheerleaderki :)) Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że były najlepsze, jakie widziałem. Red Foxes z Ukrainy i grupa z Litwy to na prawdę czołówka światowa...





I na koniec jeszcze parę fotek:











Trzimcie sie,
Eneka

DJ Honda feat. Mos Def - Magnetic Arts!!!!!

Ostatnio wpadłem na to gdzieś w sieci...długo nie słyszałem nic od DJ-a Hondy i prawdę mówiąc nowa płyta mnie nie zachwyciła, a wręcz zawiodła...oprócz tego kawałka...:)




Eneka

środa, 16 września 2009

AI


"Już w najbliższą sobotę, 19 września, na zaproszenie firmy Reebok przyleci do Polski jedna z największych gwiazd NBA ostatnich lat – Allen Iverson. W Galerii Szyb Wilson w Katowicach spotka się z kibicami i weźmie udział w konkursie rzutowym Reebok Challenge. Jego rywalami będą: wielokrotny reprezentant Polski Andrzej Pluta z Anwilu Włocławek oraz jeden z najlepszych rozgrywających młodego pokolenia – Marcin Nowakowski z Polonii AZBUD Warszawa."

To początek artykułu, który w całości znajduje się w tym miejscu. Z jednej strony szkoda, że tak późno, z drugiej jednak każdy kolejny kamyczek do ogródka popularyzacji koszykówki w PL jest niezwykle ważny. :)




Pyrsk ludkowie,

Elien.

wtorek, 15 września 2009

Bez komentarza



Howgh,

Elien.

poniedziałek, 14 września 2009

Sport narodowy


Siatkarzom gratulujemy!

Mamy prawo czuć się świetnie? I owszem. Bo sukces historyczny jest i basta. Ale nie tylko z tego powodu. Mamy bowiem na dłoni dowody na to, że wnioski wyciągane w odpowiednim czasie, konsekwencja w podejmowaniu decyzji i odrobina ryzyka przynosi efekty. Nie dość tego. Widownia idąca w 7 milionów i spora oglądalność w pozostałych meczach Polaków też robi wrażenie. W związku z powyższym przestańmy się oszukiwać i zróbmy woltę. Zmieńmy sport narodowy. Niech naszą wizytówką będzie siatkówka. Wyniki są. Grę ogląda się z przyjemnością. Nikogo nie aresztują. Nie ma kolejnych podejrzanych. A i działacze nie zachowują się jakby wczoraj wyszli z obory i nie mieli podstaw kindersztuby...

Rzekłem,

Elien.

czwartek, 10 września 2009

Odtrutka


Dobrze mieć na cały ten piłkarski syf jakieś antidotum. Jeśli nie piłkarze ręczni czy mniej popularni laskarze, to koszykarze (realnie raczej bez medalu, ale za to grając w dobrym stylu) lub siatkarze. Już mamy czołową 4 ME, a więc rehabilitację po ostatnim takim turnieju. I nie wierzę, żeby podopieczni Castellaniego dali sobie odebrać medal. Serce roście, jakby rzekł klasyk. I bardzo dobrze. Można się podnieść? Można. Można grać ładnie i dostarczając nam emocji? Można. Respect! Także dla naszych kibiców w Turcji, których słychać podczas każdego spotkania. :)

PS. O tym co wczoraj i dziś przetoczyło się w mediach po wyczynach naszych piłkarzy nawet nie ma co gadać. Jaką klasę wzajem pokazali Lato i Beenhakker w dyskusji via kamery i mikrofony również. Ale złotousty i złotowłosy, mocno podtatusiały, niegdysiejszy idol nastolatków - Zibi Boniek, to naprawdę poszedł po całości.

Howgh,

Elien.

środa, 9 września 2009

We mgle


Że tak bezpośrednio zapytam - co to, ku*wa, miało być? 0-3 ze Słowenią? Co to, 1 kwietnia? Taki żart okazjonalny? Na litość, przecież to jakiś koszmar z ostatniego kręgu piekieł. Zawodowi piłkarze grający na takim poziomie? Nikt, absolutnie nikt, żaden z nich, nie powinien mieć tyle odwagi, żeby cokolwiek publicznie powiedzieć. Do budy!
Dla takiej gry nie ma żadnego usprawiedliwienia. Idąc zaś dalej, co stwierdzam po dłuższym namyśle, ten trener nic z tymi zawodnikami już nie wymyśli. Jeśli dobrze widzę, to Lato właśnie go zwolnił... Pozostaną jedynie bilety z niezapomnianych meczów z Portugalią i Czechami, na które zerkam z nostalgią. Podejrzewam, że moi przyjaciele i znajomi, wówczas obecni, również.
I owszem, broniłem Beenhakkera wcześniej. Dlatego np., że niedzielne wywody panów Borka i Kołtonia o klasie Gancarczyka można o kant dupy potłuc. Także z innych, niemerytorycznych, względów. Dziś jednak widać, że pora na zmianę jakościową. W sztabie i kadrze.
Niestety, wartość nowego selekcjonera ocenimy dopiero za 3 lata. Dopiero wtedy bowiem, na Euro 2012, rozegramy następne mecze o stawkę.

Tako rzecze Elien.

niedziela, 6 września 2009

Katastrofa


A nawet zupełna klęska. Jak to? Ledwo zremisować z zespołem tej klasy? Po tym jak sobie radzili z nią i Engel, i Janas? I to po tym wiosennym meczu w Belfaście? Nic mnie nie drażni tak, jak to nasze dzisiejsze biadolenie i pisanie wielkimi literami, że jeszcze mamy matematyczne szanse. A następnie siadanie z kalkulatorem i szklaną kulą, i liczenie ile to punktów musimy ugrać oraz co by było, gdyby... Jakim trzeba być naiwniakiem, żeby w ogóle sugerować, że możemy wygrać wyjazdy ze Słoweńcami i Czechami. A nawet jeśli - w dupie mam nawet 15:0 ze Słowenią (podobnie jak nie uznałem za zmazanie win 10:0 z San Marino). Wczoraj okazało się ile warte jest takie gadanie. Wolałbym podwójne 1:0 i komplet punktów.
A wystarczyło po prostu zagrać z pełnym zaangażowaniem i wykorzystać swoje możliwości. Tymczasem M. Lewandowski w udawaniu drewna był nie gorszy, niż Rasiak, Błaszczykowski grał koszmarnie i bez efektów, Roger ni chu-chu, Dudka i Żewłak byli wolni jak muchy w smole, Krzynówek strzelał na wiwat, Murawski jakby go nie było... Strzały i akcje na palcach jednej ręki...
Jedynie Boruc (który zna 1000 bitów), Obraniak (śpiewający hymn!) i Brożek (chyba jednak znów bez transferu) mnie nie wrukwiali. Wymowna była scena, w której Leo uderza głową w osłonę ławki...
Nie będę dyskutował czy lepiej było grać od początku 4-4-2, czy 4-2-3-1, bo nie lubię gdybać. Wystarczy, że niedawno ta sama paka w meczu bez stawki pokonała w ładnym stylu Greków. A wczoraj? Czyżby znów zlekceważono przeciwnika? A może zbyt długo znów pisano o tym, że MUSIMY wygrać? A może nasza gra jest dodatkowo "bogatsza" o czynnik losowości? Nie wiem. Jestem piekielnie rozczarowany i zły. I póki co poczekam aż mi przejdzie.

Rzekłem,

Elien.

wtorek, 1 września 2009

Ostrzegam


Wyczytałem właśnie, że z nową płytą powraca damska połowa pewnego żenującego duetu - niespełnionej namiastki aktorki i sękatego kawałka drewna, które zamarzyło o byciu raperem. Dla przypomnienia (tylko dla osób o mocnych nerwach).



Nie jesteśmy szczególnie pruderyjni ani pełni hipokryzji i przyznajemy, że wobec kobiet nie jesteśmy obojętni. Jednak jeśli jedynym sposobem na wzbudzenie zainteresowania są takie fotki, to życzymy wszystkiego dobrego i szerokiej drogi, a radosną twórczość Paschalskiej możemy polecić chomikom i świnkom morskim - na czymś muszą zetrzeć zęby. :]



PS. Marcinowi Wasilewskiemu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Winowajcy natomiast gratulujemy - znalazł się na zaszczytnej i elitarnej liście wyjątkowych k*tasów, podobnie jak Howard Webb. Jeśli takie standardy mają wszystkie talenty belgijskiej piłki...

Rzekłem,

Elien.